Stałam oszołomiona przez kilka minut,nie mogąc wydusić z siebie żadnego słowa. Justin patrzył na mnie tak jak w filmach, kiedy to ktoś był w kimś zakochany. Nie mogłam uwierzyć w to, co stało sie przed chwilą. Stałam jak słup soli.
-Anabelle.-powiedział cicho z uśmiechem na ustach. Był taki szczęśliwy. Serce mi sie ściskało. Ten naszyjnik był taki piękny. Taki idealny. Jak Justin.
-Justin-zaczęłam niepewnie. Był taki kochany. Nie mogłam mu tego zrobić. Ale musiałam.-ja nie mogę-powiedziałam odpinając naszyjnik z mojej szyi. Jak sie czułam? Okropnie. Odpięłam naszyjnik i wręczyłam go chłopakowi. Wyglądał jak zbity pies.-Przepraszam Justin.-szepnęłam i przytuliłam się do niego. On odepchnął mnie z niesamowitą siłą. Wpadłam na komodę, uderzając ręką o kant, rozcinając ją. Z mojej ręki popłynęła bordowa krew. Nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia.
-Cholera!-krzyczał. Teraz naprawdę krzyczał.-Dlaczego?! Mogę dać ci wszystko, czego sobie zażyczysz! Anabelle, cholera! Puszczasz sie na prawo i lewo, a nie chcesz ze mną być?!-przesadził. Podeszłam do niego i wymierzyłam mu mocny policzek. Żałowałam jak cholera. Jest jedyną osobą, przy której czuje sie bezpieczna. Czułam. Chłopak złapał mnie za nadgarstki sprawiając mi niewyobrażalny ból. Krzyczałam z bólu. Nie mogłam sie uspokoić, bo z każdą sekundą ból narastał. Ściskał coraz mocniej.
-Ju-stin-mówiłam sylabami-to bo-li.-nie puścił. Śmiał mi sie prosto w twarz. Bolało. Fizycznie i psychicznie. W końcu pomimo strachu kopnęłam Justina pomiędzy nogi. Puścił moje ręce skulając sie.
-Ty chora szmato! Ty pieprzona dziwko!-krzyczał, kiedy ja wybiegałam z jego domu. Wyszłam na podwórze i usiadłam jakieś 40metrów od jego domu pod dużym kasztanem. Zaczęłam płakać. Cholera, jak on mógł?!
-Anabelle, jak mogłaś być tak głupia?-mówiłam sama do siebie-Co ty sobie wyobrażałaś?
Siedziałam pod tym drzewem i płakałam jak dziecko. Wyjęłam z kieszeni mój telefon, po czym wybrałam numer Amber.
-Amber?-starałam sie opanować swój głos.
-Anabelle, matko boska! Gdzie ty jesteś?
-Niedaleko. Ale nie martw sie o mnie, Justin sie mną opiekuje.
-Jaki Justin?-była zaskoczona i jednocześnie przerażona.
-Aa, poznałam go pod klubem. Długa historia.
-Nie, nie. Chodzi mi o to, jak ma na nazwisko.-była przerażona, a jej głos drżał.
-Bieber-z trudem jego nazwisko przeszło mi przez gardło.
-Anabelle wracaj natychmiast!-krzyczała.
W tym momencie podszedł do mnie Justin. Od razu sie rozłączyłam i schowałam telefon z powrotem do kieszeni. Bałam sie. Ale co do cholery miała na myśli Amber?
-Anabelle-uśmiechnął sie do mnie słabo. Odwróciłam wzrok. Nie mogłam patrzeć w te piękne oczy, które teraz w słońcu wyglądałyby pewnie na bursztynowe. Chłopak usiadł obok mnie, odsunęłam sie, zakrywając twarz włosami, tym samym zakrywając łzy, które wciąż wypływały z moich oczu.
-Kochanie-zaczął. Szybko mu przerwałam.
-Kochanie? Haha. Zrobiłeś mi krzywde, a teraz nazywasz mnie "kochaniem"? Już nie "szmata" ani "dziwka"?-byłam bardzo zdenerwowana. Nie mogłam przestać płakać.
-To były nerwy. Nie chciałem.-wydawało mi sie, że mówi prawde.
-Haha-parsknęłam śmiechem.-wiem kim jestem, a dzięki tobie mogłam na chwile o tym zapomnieć, traktowałeś mnie jak królową. Nigdy tak sie nie czułam. Ale musiałeś to spieprzyć. Dziękuje bardzo.
-Co mam zrobić, żebyś mi wybaczyła?-podniósł wzrok. Spojrzałam na niego. Był taki smutny.
-Nic-odparłam oschle-tego nie można wybaczyć. Wstałam i ruszyłam wzdłuż wąskiej ścieżki. Kierowałam sie w strone lasu. Nie potrafiłam pogodzić sie z tym, że go odepchnęłam.
Szłam wolnym krokiem nie oglądając sie za siebie. Omijałam krzaki,które mogłyby pokaleczyć mi nogi. Wystarczy, że krew mi sie leje z ręki. Szłam, co jakiś czas potykając sie o jakieś patyki. Nic nie widziałam. Łzy rozlewały mi obraz.
Szłam tak około piętnastu minut. Nagle obraz przed moimi oczami zaczął robić sie czarny. Zrobiło mi sie słabo. Zemdlałam.
----------------------------------------------------
z dedykacją i podziękowaniem za cudowną grafikę mojej Karolince<3
mamy szósty rozdział. mam nadzieje, że sie podoba:) czekam na Wasze opinie.
chciałabym jeszcze raz bardzo podziękować wszystkim, którzy czytają mojego bloga:)
6komentarzy--> next
aha, i szczęśliwego Nowego Roku Mordki!:*
Dawaj dalej i nawzajem koba
OdpowiedzUsuńDawaj pipo nextA okti mnie kochaaa
OdpowiedzUsuńNext
OdpowiedzUsuńDalej
OdpowiedzUsuńdawaj dalej
OdpowiedzUsuń