środa, 31 grudnia 2014

rozdział piąty

Zeszłam na dół na śniadanie, które przygotował Justin. Zrobił tosty, na co bardzo się ucieszyłam. Moja matka kiedyś robiła mi je codziennie na śniadanie. Wchodząc do kuchni, uśmiechnęłam się delikatnie do mojego towarzysza.
-Dziękuję-odparłam krótko, kiedy to on podał mi talerz z jedzeniem i sok pomarańczowy. Nie wiem, skąd wiedział, co lubię najbardziej. 
-Nie ma za co-uśmiechnął się szeroko, po chwili dodając-księżniczko.
Wzięłam talerz z jego rąk i usiadłam przy stoliku, patrząc na Justina. Wciąż się uśmiechał. 
Zjadłam swój posiłek, po czym wstałam i udałam się w stronę zlewu, gdzie miałam zamiar umyć naczynia. Zatrzymał mnie Justin. Stanął przede mną patrząc mi prosto w oczy.
-Ja to zrobię-uśmiechnął się, zabierając naczynia z moich rąk. 
-Dziękuję-zarumieniłam się, zakrywając włosami twarz. 
-Pięknie wyglądasz-puścił mi oczko wstawiając naczynia do zlewu i odkręcając wodę w kranie. Od razu zorientowałam się, że wyglądam co najmniej okropnie. Szybko pobiegłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Okolice moich oczu były całe czarne od rozmazanego tuszu, a moja czerwona szminka była nawet na mojej brodzie. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Wyglądałam jak jakaś panda z czerwonymi ustami i czerwoną brodą. Szybko poprawiłam makijaż i zeszłam na dół, do salonu. Chciałam pooglądać telewizję. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Zrelaksowałam się i skupiłam się na programie telewizyjnym. Nagle od tyłu podszedł mnie Justin, zakrywając mi oczy dłońmi. Odkryłam je i spojrzałam na niego z uśmiechem, na co on odpowiedział mi delikatnym muśnięciem warg. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Chłopak usiadł obok mnie w taki sposób, że musiałam się na nim oprzeć. 
Siedzieliśmy tak dobre pół godziny, po czym Justin wstał i ruszył w stronę swojego pokoju. Nigdy tam nie byłam, więc postanowiłam pójść z nim. Weszliśmy po schodach i skręciliśmy w lewo. Ściany w jego pokoju były zielone, a na podłodze widniały jasne panele. Usiadłam na wygodnym łóżku i przyglądałam się chłopakowi. Justin podszedł do swojej komody i wyjął z pierwszej szafki małe pudełeczko. Byłam zaskoczona. Co on do cholery chce zrobić? Justin odwrócił się, spoglądając na mnie i uśmiechając się.
-Anabelle...-tym słowem zmusił mnie do wstania. 
-Tak?-powiedziałam cicho. Chłopak podszedł do mnie i spuścił na chwilę głowę.
-Moja kochana Anabelle.-zaczął niepewnie-mój aniele. 
-No co?-byłam bardzo ciekawa, co za chwilę się stanie. 
-Chcę ci coś dać.-byłam zaskoczona.
Chłopak stanął przede mną otwierając małe pudełeczko. Moim oczom ukazał się naszyjnik z wisiorkiem A&J, co miało oznaczać "Anabelle&Justin". Rozpłakałam się.
-Ale...-wydukałam przez łzy.
-Anabelle Forbes, czy zechcesz zostać moją dziewczyną?-spytał, wyciągając z pudełeczka naszyjnik i zapinając mi go na szyi.

--------------------------------------------------------------------------------------------
Noo  więc mamy piąty rozdział:) trochę krótki, ale mam nadzieję, że się spodoba:D
Jak myślicie, czy Anabelle zgodzi się zostać partnerką Justina na zawsze?
6 komentarzy-->next

6 komentarzy: