Usiedliśmy z Justinem przy barze. Chłopak zamówił jakieś drinki o dziwnych nazwach. Czekając na podanie nam napoi mój towarzysz rozpoczął rozmowę.
-Więc, Anabelle. Powiedz mi coś o sobie.-zatkało mnie. Nie dość, że zabiera mnie na drinka, to jeszcze chce sie czegoś o mnie dowiedzieć. To było słodkie.
-No więc-zaczęłam niepewnie-nie wiem co powiedzieć. Nie wiem, co chcesz o mnie wiedzieć.-spuściłam głowe.
-Wszystko moja droga.-w tym momencie podano nam drinki. Szybko wzięłam łyka, czując narastający we mnie z każdą sekundą stres. Siedzieliśmy bez słowa dopóki nie wypiłam szóstego drinka. Byłam nieźle nawalona.
-Czemu to robisz?-Justin spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
-Co robie?-mój głos drżał i nie mogłam opanować smiechu.
-Dlaczego pracujesz jako prostytutka?-ostatnie słowo ledwo wypowiedział, był smutny.
-To dłuuga historia.-machnęłam ręką.
-Mamy czas. Opowiedz mi.-spojrzał mi głęboko w oczy.-proszę.
-No dobra. -wyprostowałam sie-Zaczęło sie od tego, że moja matka nie pracowała. Piła, była alkoholiczką. Nie mięliśmy pieniędzy chociażby na jedzenie.Postanowiłam to zmienić. Wiem, że nie powinnam była tego wybierać, ale nie miałam wyjścia. Potem mój ojciec zmarł w wypadku samochodowym. Odwoził mnie do szkoły. Uderzył w tir, który nagle wyjechał zza rogu. Ja przeżyłam, ojciec jednak nie. Matka od tamtej pory mnie ignoruje, bo uważa, że to była moja wina-po moim policzku spłynęła łza-ja nie chciałam żeby tata umarł. On mnie chronił, kiedy pijana matka nieraz rzucała sie na mnie z nożem. Tylko on mi mówił, że mnie kocha. Matka do teraz mnie nienawidzi. Wiesz jak to jest, kiedy olewa cie osoba, która cie urodziła i która ci została bo innej osoby nie masz? To nie było latwe-początki. Nienawidziłam siebie za to, co robiłam. Ale z czasem sie przyzwyczaiłam i pogodziłam z tym, że musze to robić. Teraz matka pracuje. A ja dzwonie co wieczór do przyjaciółki, by mnie kryła, że ide do niej niby na noc, żeby móc zarobić. Justin, jestem prawie pełnoletnia, a czuję sie już jak szmata. Najgorsze ścierwo jakie żyje.-Chłopak przytulił mnie mocno do siebie, a ja poczułam na swoich włosach wilgoć. Czy on.. płakał? Z mojego powodu?
-Anabelle. Nawet nie wiesz, jak ci współcxuje.-z jego szklanych oczu co chwile wypływały łzy- jak mam ci pomóc? Potrzebujesz pieniędzy?-wciąż szlochał-Powiedz, a ci je dam. Mam pieniądze.
-Nie wątpie. Masz cudowny samochód.
-Anabelle. Chcesz mojego drinka? Stwierdziłem, że nie wypije,bo przecież musze wracać jakoś.-kiwnęłam głową, po czym wypiłam jego drinka.-Anabelle...-odwróciłam twarz w jego strone, aby mógł na mnie spojrzeć.On był taki cudowny. -czy pojechałabyś ze mną?
To było jak kubeł zimnej wody. Pojechać? Ale gdzie? Ja go nie znam. Przez chwile nie mogłam uwierzyć własnym myślom. Przy nim nie czułam sie jak dziwka. Czułam sie cudownie. Wysłuchał mnie. Nie wyśmiał. Współczuł mi.
-Oczywiście.-odparłam bez jakichkolwiek emocji w głosie. On był smutny. Próbował się uśmiechnąć, ale jakoś mu to nie wyszło.
Wyszliśmy z klubu. Justin przytrzymywał mnie, bo troche bardzo sie chwiałam. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Chłopak od czasu do czasu parzał na mnie. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, kiedy na niego patrzałam.
Justin zatrzymał sie przed dużym domem jednorodzinnym, który wyglądał jak wszystkie inne dokoła. Wysiedliśmy z auta. Próbowałam sie czymś zakryć. Wstydziłam sie że tak przed nim stoje.
-Anabelle, moja droga.
-Tak?-uśmiechnęłam sie, przez co on też sie uśmiechnął.
-To mój dom. Wejdźmy. Jest chłodno.
-Wow-powiedziałam wchodząc przez drzwi wejściowe.
-Podoba ci sie?
-Bardzo.-uśmiechnęłam sie szczerze.
-Więc, Anabelle. Pokaże ci twoją sypialnie.-zamurowało mnie. Moją sypialnie? Że co?
-Ee co?
-Witam w domu kochana.
-------------------------------------------------------------------------------------
2 kom -> next
Wibcyj wincyj wincyj
OdpowiedzUsuńwięcej będzie jutro;)
Usuńdalej jezu <3
OdpowiedzUsuń