Budząc sie, usłyszałam głos Justina.
-Jest pan pewien?-szlochał.
-Tak wynika z badań.-to był doktor.
-A może ktoś sie pomylił i wcale Anabelle nie jest chora?-wciąż miał nadzieje.
-To niemożliwe. Przykro mi.-usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Powoli otworzyłam oczy. Zobaczyłam go siedzącego przy łóżku ze spuszczoną głową, a na jego jeansy spadały słone łzy.
-Justin?-szepnęłam.
-Tak, kochanie?-spojrzał na mnie. Jego twarz była mokra, oczy podpuchnięte od płaczu, a ręce drżały.
-Nie martw sie o mnie.-odparłam krótko, na co on parsknął śmiechem.
-Jak mam sie nie martwić? Wszystko sie wali. Dziewczyna, którą kocham nie chce mnie, i na dodatek umiera.-wybuchnął głośnym płaczem. Usiadłam na łóżku i mocno go przytuliłam.
-Ej-szepnęłam-nie mówiłam nic, że cie nie chce. A po drugie, żyje. Widzisz? Jestem tu. Przy tobie.
-Anabelle.-starał sie uspokoić. Złapałam go za ręke, po czym pewnie od razu poczuł sie lepiej.
-Cii, wiem.-dotknęłam jego twarzy. Spojrzałam mu w oczy i pomyślałam, jak głupia byłam, że sie nie zgodziłam od razu. Ale... co miała na myśli Amber? Nie będe go teraz pytać o to. Jest zbyt załamany.
-Anabelle. Nie wiesz.-byłam zaskoczona. Może nie było tego po mnie widać, to pewnie było spowodowane smutkiem, którego nie potrafiłam ukryć.
-Ale jak to?
-Nie wiesz wszystkiego o mnie-westchnął.-Nie wiesz, że jestem...-zaciął sie.
-Że jesteś...?
-Dilerem.-okej, to mnie zaskoczyło-Każdą, którą miałem, traktowałem jak zabawke. Bo nic do nich nie czułem. Ale Anabelle. Tobie tego nie zrobie. Przysięgam.
-Justin, ja...
-Wiem, że możesz mnie teraz nienawidzić za to, co robiłem, ale zrozum mnie. Nie jestem takim złym człowiekiem.-nie wiedziałam, co powiedzieć.-Dasz mi kolejną szanse?-jego głos drżał.
-Ja...-nie mogłam mu tego zrobić. Nie teraz.
-Prosze.-zaczął płakać.
-Ech-westchnęłam-tak.
Jego oczy zabłyszczały, a ja poczułam, jak sie uspokaja. Przytulił mnie mocno, a ja poczułam gilgotanie w brzuchu. Znowu? Co to może być? Zawsze tak sie dzieje, gdy on jest przy mnie. Obsesja? A może... miłość? Ja zakochana? Niemożliwe. Ktoś taki jak ja nie potrafi kochać. Jestem zabawką. Dużo chłopców sie mną bawiło.
-Dzień dobry, panno Forbes.-do pokoju wszedł lekarz.-Jak sie pani czuje?
-Dzień dobry, panie doktorze-uśmiechnęłam sie.-Bardzo dobrze.
-Właśnie widze-uśmiechnął sie do nas, a raczej do Justina. Chłopak wciąż był smutny.-Wypisujemy panią dzisiaj.
-Jak to?-zdziwił sie Justin.
-Stan Anabelle jest stabilny, można by powiedzieć, że nawet dobry.-Justin uśmiechnął sie do doktora.
-Dziękujemy.
Lekarz wyszedł. Wstałam z łóżka. Hmm, nie mogłam. Kroplówki. Nacisnęłam dzwonek alarmowy. Chwile później w pokoju pojawiła sie zdyszana pielęgniarka.
-Co sie stało?-spytała szybko.
-Mogłaby pani odczepić to ode mnie ?-powiedziałam, wskazując na kroplówki.
-Ach, naturalnie.
Pielęgniarka szybko i precyzyjnie wyjęła igły z mojej ręki, przy okazji uwalniając mnie. Mogłam wyjść ze szpitala.
W domu Justin zaproponował mi posiłek. Nie byłam głodna, ale miałam ochote na pizze.
-Zjadłabym pizze.
-Nie ma sprawy, kochanie.-pocałował mnie w policzek, wybierając numer w telefonie. Kiedy on zamawiał jedzenie, miałam chwile, by zadzwonić do Amber.
-Heej, Amber.-powiedziałam uśmiechając sie.
-Anabelle. Gdzieś ty?
-U Justina. Jest moim chłopakiem.-odparłam bez żadnych emocji.
-Co?!-wykrzyknęła.
-Cicho. -uciszyłam ją.
-Z salami czy szynką?!-Justin krzyczał z drugiego pokoju.
-Z szynką!-odkrzyknęłam.
-Co sie dzieje?-spytała Amber.
-Jus zamawia pizze. No właśnie. Co chciałaś mi powiedzieć o Justinie? Że jest dilerem i że bawił sie każdą dziewczyną i że żadnej nie kochał?
-Ee-Amber była wyraźnie zaskoczona.-Skąd to wiesz?
-Powiedział mi to.
-Anabelle. Dlaczego z nim jesteś?-powiedziała już spokojnie.
-Bo go kocham.
Nacisnęłam czerwoną słuchawke, odwracając sie. W drzwiach stał Justin opierając sie o futryne. Ręce miał założone na piersiach. Z jego oka wypłynęła jedna łza.
--------------------------------------
z dedykacją dla Paulusi. zdrowiej mała!♡
Mamy ósmy:) mam nadzieje, że sie podoba:) jak myślicie, co stanie sie dalej? Czy Anabelle zaakceptuje to, czym zajmuje sie Justin i czy napewno będą oni mieć wspaniałe życie?
czekam na wasze opinie w komentarzach.
6komentarzy⇨ next
kupa dupa nicz jak ja usmiercisz wpieerdol masz !
OdpowiedzUsuńA ja cb koba znajde i sie pod tym podpisuje
UsuńDalej
OdpowiedzUsuńDalej
OdpowiedzUsuńBoski dawaj dalej
OdpowiedzUsuńDalej
OdpowiedzUsuńOmomom, już zdrowa. <3
OdpowiedzUsuń