-Będziemy mieli dziecko- powiedział Justin mocno mnie przytulając.
-Wiem- szepnęłam do niego wtulając się w jego klatkę piersiową. Odprężyłam się, kiedy poczułam jego perfumy. Delikatnie odsunęłam sie od chłopaka patrząc na niego wilgotnymi od łez oczami.
-Justin - zaczęłam- a co będzie z dzieckiem ?- powiedziałam cicho, a on zrobił zdziwioną minę nie wiedząc o co chodzi.- Jestem chora Justin.- wytłumaczyłam narzeczonemu. On spuścił głowę, po czym odpowiedział.
-Kochanie nie jesteś chora.
-Ale lekarz...
-Lekarz...- przerwał mi. -lekarze często mają złe wyniki. To pewnie nie twoja karta pacjenta.
-Skoro lekarze mają często złe wyniki, to może ja nie jestem w ciąży, hm?-powiedziałam z grymasem na twarzy.
-W ciąży czy nie, i tak cię kocham. A po drugie , byliśmy u ginekologa. On się nie myli. -puścił mi oczko, na co ja przewróciłam oczami i walnęłam go w ramię.
-Justin. Ja jestem chora. -powiedziałam ze smutkiem.
-Na głowę to już dawno skarbie- droczył się ze mną. Pierwszy raz. Dobrze mu to wychodziło.
-Ech. Nie bierzesz tego na serio.- odwróciłam sie do niego plecami i założyłam ręce na piersiach.
-Nie. Po prostu wiem że nie jesteś chora.
-Jestem.
-Kochanie. Aniele. Nie jesteś. I błagam cie, nie mów tak.
-No dobra. -uśmiechnęłam sie do szatyna I poszłam do kuchni coś zjeść.
Perspektywa Justina
Nie mogę w to uwierzyć że będę ojcem. Mam nadzieje że dam sobie radę i sprawdzę się w roli ojca. Kocham Anabelle I zrobię dla niej wszystko. Moje życie nabiera coraz to większego sensu. Codziennie wieczorem chce mi się iść spać, bo wiem , że gdy się obudze, Anabelle będzie przy mnie. Mam dla kogo żyć. W końcu.
Zjadłam płatki czekoladowe na mleku i poszłam do łazienki, by wziąć prysznic. Kiedy już odkręcałam wodę stwierdziłam, że wezmę kąpiel. Nalałam wody do wanny i zrobiłam dużo piany. Uwielbiałam takie kąpiele.
Siedziałam w wannie dobre pół godziny, bo Justin co chwile pukał do drzwi i pytał jak się czuje. To słodkie. Po odprężającej kąpieli ubrałam się, pomalowałam, uczesałam sie w koka I wyszłam z łazienki. Poszłam do pokoju mojego i Justina. Kiedy tam weszłam , przeraziłam się.
Justin siedział na łóżku i palił jointa.
-Co ty do cholery robisz ?-powiedziałam niezbyt miłym tonem.
-A co?-odwrócił się do mnie. Jego źrenice były niewyobrażalnie małe, a białka czerwone. Byłam zaskoczona. -Nie mogę ? To mój dom. -uśmiechnął się i wziął bucha. Podeszłam do niego i zabrałam mu skręta.
-No to chyba wystarczy. -uśmiechnęłam sie I odgasiłam go. Chłopak sie zdenerwował.
-Cholera jasna! Nawet sobie zapalić nie można ! Co z ciebie za kobieta ?!- krzyczał. Byłam przerażona. Co z nim nie tak ?
- Co z tobą nie tak ? Dopiero co dowiedzieliśmy się ze będziemy rodzicami, a ty sobie siedzisz i jarasz? Nie mogę w to uwierzyć. -złapałam sie za głowę.
-Pieprzona egoistka! Będę robił co mi się będzie podobało, a tobie nic do tego!- uśmiechnął się do mnie po chamsku i wstał. Moje serce podeszło mi do gardła i gwałtownie przyspieszyło.
-Justin, ale...-próbowałam rozładować atmosferę.
-Jakie "ale"? Nie chce mi się z tobą gadać. Wychodzę niedługo. Nie wiem kiedy wrócę. - odwrócił się na pięcie i wyszedł z pokoju. Otworzyłam okno. Zapach marihuany przyprawiał mnie o mdłości. Fuj. Z moich oczu popłynęły łzy. Odwracając sie zauważyłam na łóżku telefon Justina. Usiadłam na łóżku i odblokowałam go widząc nową wiadomość. Wiem , że to nie fair , ale jesteśmy parą i mam do tego prawo. Otworzyłam SMS i zamarłam. Dostał dwie wiadomości. Jedna od Harry'ego, a druga od jakiegoś nieznanego numeru. Otworzyłam tę od Harry'ego. "Bedziesz miał dziecko. No to dzisiaj popijemy. Gratulacje bracie!" hmm. To miłe z jego strony że się cieszy z naszego szczęścia. Otworzyłam drugiego SMS. Zamarłam. "No to dzisiaj się widzimy kotku. Nie mogę się już ciebie doczekać tygrysie:*". Rozpłakałam sie jeszcze bardziej. Usłyszałam jak Justin wchodzi po schodach, więc szybko zablokowałam telefon i odłożyłam na miejsce. Wstałam z łóżka i podeszłam do otwartego okna. w tym momencie do pokoju wszedł Justin.
-Gdzie jest mój telefon?- spytał zły.
-Pewnie tam gdzie go odłożyłeś. -odparłam Nawet sie nie Odwracając.
-Może tak grzeczniej?
-Idź już. -westchnęłam.
-Bo Co? -podszedł do mnie.
-Bo jakiś samochód stoi pod domem i jakiś palant się tu gapi. -odpowiedziałam.
-To nie jest palant rozumiemy się? -złapał za mój podbródek. Wyrwałam się. Nic nie odpowiedziałam. Chłopak odwrócił się ode mnie. Wychodząc z pokoju otworzył szufladę w komodzie i wyjął z niej małą folię z czymś białym w środku. Nie. On oszalał. Na progu odwrócił sie do mnie i uśmiechnął z pogardą na ustach. Nie mogłam tego znieść. Położyłam się na łóżku i zasnęłam.
Obudziłam sie o jakiejś 20, gdy Amber była już w domu.
-Jak ty wyglądasz Anabelle ?-podeszła do mnie. -jesteś cała rozmazana.
-Amber. Idziemy do klubu ?- spytałam ot tak.
-No jasne!- ucieszyła się.
-Świetnie. ja idę się ogarnąć. Ty też się ogarnij.-wyszłam z pokoju.
Byłam gotowa po godzinie. Justina wciąż nie było. Wyszedł około 15. Cholera. Zadzwonić czy nie ? Nie dzwonie.
-Czekam na dworze!- krzyknęłam do przyjaciółki wychodząc z domu i wybierając numer na taksówkę.
Po pięciu minutach Amber wyszła z domu. Paliła papierosa.
-Ty palisz ?- zdziwiłam się.
-No jasne. Chcesz ?- uśmiechnęła się.
-A daj.- wyjęła paczkę papierosów i wręczyła mi jednego oraz podała zapalniczke. Odpaliłam szluga I zaczęłam palić. Smakowało mi to. Po kilku dymach trochę zakręciło mi się w głowie ale było okey. Spaliłam i akurat pojechała taksówka. Wsiadłyśmy do niej i pojechaliśmy w stronę klubu.
Perspektywa Justina
Wyszedłem z domu bo już nie mogłem patrzeć na to , że ciągle jej coś nie pasuje. Może i nie powinienem był tego robić, ale co teraz zrobię ? Nie będę jej przepraszać. Nie teraz.
-Jak tam wam się układa ?-spytał mnie Harry nalewając kolejnego drinka. Paliłem jointa i było mi dobrze. Uciekłem od problemów. Ale nie mogłem przestać myśleć o Anabelle.
-A jakoś leci.- odpowiedziałem mu, po czym wziąłem łyka drinka.
-Anabelle jest w ciąży, nie?-spytał Igor, który też tam był.
-Tak jest.- uśmiechnąłem sie.
-No, ciekawe z kim-powiedział ktoś z innych gości, których nie znałem. Wszyscy razem ze mną zaśmiali się głośno.
-Justin. A tak ogólnie. Macie z Anabelle jakieś tajemnice?-spytał Igor.
-Mówimy sobie wszystko. -wziąłem bucha jointa.
-Ale jednego na pewno ci nie powiedziała. -powiedział Harry.
-Co ? Czego ?- zdziwiłem się.
-Jakie są między nami relacje. A raczej były. - puścił mi oczko, na co ja wziąłem łyka drinka i oparłem się wygodnie na kanapie.
-No to zamieniam się w słuch.- odpowiedziałem, a Harry uśmiechnął się do mnie.
Piłam drink za drinkiem. Śmiałam sie z Amber chociaż nie było mi do śmiechu. Alkohol robił swoje.
-Musze iść do łazienki -odparłam kiedy jakiś chłopak poprosił moją przyjaciółkę do tańca.
-Okey. My będziemy na parkiecie.-powiedziała a Chłopak uśmiechnął się delikatnie.
-Okey. -Wstałam I udałam się w stronę toalety. Mijałam na maksa pijanych ludzi, którzy nie mogli nawet gadać.
Wychodząc z łazienki wpadłam na kogoś. Przeprosiłam za incydent i poszłam dalej. Było mi duszno. Postanowiłam wyjść się przewietrzyć. Amber tańczyła z nowo poznanym chłopakiem. Wzięłam z jej torebki papierosa i zapalniczke. Byłam ostro pijana.
-Przepraszam , ale ta torebka jest tamtej dziewczyny. Proszę ją zostawić.- powiedział barman.
-To torebka mojej przyjaciółki, Amber. Tańczy tam z kolegą. Biorę tylko dwie rzeczy. Proszę się nie martwić. -odpowiedziałam uśmiechając sie do przystojnego barmana.
-Nie ma sprawy. Wie pani, różne się tu osoby kręcą.
-Jaka pani ? Jestem Anabelle -podałam mu rękę, a on ją uścisnął.
-Jaden miło mi.
-Mnie również. A teraz przepraszam, muszę na chwile wyjść.
Zmierzałam do wyjścia. Chłodny wiatr sprawił , że alkohol działał jeszcze bardziej intensywnie. Odpaliłam papierosa. Kurde smakuje mi to. Po chwili pod Klub podjechało czarne Audi. Papieros mi sie tlił. Co chwilę wkładałam go do ust i zaciągałam się dymem, po chwili go wypuszczając. Facet z Audi wysiadł i stanął obok mnie.
-Masz może ognia ?-spytał.
-Jasne.-podałam mu zapalniczke. Miał blond włosy I chyba niebieskie oczy. Był mojego wzrostu w szpilkach. Przystojny. Bardzo.
-Dziękuję -odparł oddając mi ognia.
-Cała przyjemność po mojej stronie.-uśmiechnęłam sie.
-Ładne Auto. -powiedziałam zaciągając sie.
-Chcesz sie przejechać ?-spytał uśmiechając się.
-No jasne.-odparłam uśmiechając sie i depcząc papierosa. Chłopak zrobił to samo ze swoim , po czym zaprowadził mnie do drzwi, otworzył mi je, a nawet je za mną zamknął. Gentleman. Usiadł na miejscu kierowcy i odpalił silnik. Właśnie wtedy zaczęło do mnie docierać, co właściwie robie.
hej hej kochani ! mamy siedemnasty! podobał wam się ? przepraszam za opóźnienie ale byłam na "urlopie" w Irlandii. ♡☆
komentujcie czy wam się podobało.
dziękuję wszystkim którzy czytają mojego bloga. dziękuję wam! jesteście najlepsi!