poniedziałek, 16 marca 2015

rozdział piętnasty

Justin powoli podszedł do telefonu. Zamarłam. I co teraz ? Justin podniósł telefon i nacisnął zieloną słuchawkę.
-No siema.-uśmiechnął się pod nosem do mnie a ja zmusiłam się do sztucznego uśmiechu. Nic nie słyszałam. Wyszłam z pokoju. Nie mogłam tego słuchać. Zamknęłam się w łazience. Zaczęłam płakać. I co ja teraz zrobię ? Jeśli Justin się dowie to będzie źle. Siedziałam pod ścianą myśląc nad całą sytuacją. Nagle zrobiło sie czarno. Zasnęłam.
Obudziło mnie głośne walenie w drzwi. Bo to nie było pukanie.
-Anabelle wychodź do cholery!-Justin był niewątpliwie zły. Powoli otworzyłam oczy i się przeciągnęłam. Byłam zdezorientowana. Po chwili przypomniałam sobie wszystko. O boże. Otworzyć czy nie ? Boję się do cholery. A co jeśli Justin jest zły na mnie i dowiedział się o wszystkim i teraz chce mi coś zrobić ? o boże. Nie mogłam powstrzymać łez.
-Anabelle kurwa! -zapłakana podeszłam do drzwi i przetarłam oczy. Głęboko odetchnęłam I złapałam za zamek po czym go przekręciłam tym samym otwierając drzwi. Justin od razu złapał za klamkę i gwałtownie otworzył drzwi patrząc na mnie. Moje serce podskoczyło mi dosłownie do gardła. Chłopak w jednej sekundzie przytulił mnie mocno do swojej klatki piersiowej a ja poczułam jego cudowne perfumy przy których się odprężałam.
Byłam spokojna.
-Co sie stało?-spojrzał na mnie zapłakanymi oczami. Rozpłakałam sie. Znowu płakał przeze mnie. boże.
-Nic.-odparłam obojętnie patrząc mu w oczy.
-Nie kłam. -spojrzał mi w oczy swoimi czekoladowymi oczami które były tak idealne...
-Nie kłamie. Źle się poczułam wiec poszłam do łazienki. -kłamałam ale nie do końca. Czułam się źle. Bolał mnie brzuch,głowa, było mi niedobrze. Skutek uboczny miłości lub nerwów ? nie wiem.
-Skoro mówisz prawdę to dobrze. Tylko-zaciął sie- dlaczego siedziałaś tu pół godziny?
-No wiesz.-pół godziny ?boże.-wzięłam kąpiel.
-Dobrze. Wierzę ci.- przytulił mnie do siebie a ja poczułam gilgotanie w brzuchu. Szkoda ze ja sobie nie wierzę ,pomyślałam.
Zeszliśmy do kuchni. Justin robił kurczaka. Nie chciało mi się jeść. w ogóle nic mi się nie chciało.
Siedzieliśmy w kuchni i jedliśmy posiłek. w pewnym momencie zrobiło mi się niedobrze i pobiegłam do łazienki. Zaczęłam wymiotować. Justin stał tuż za mną i trzymał moje włosy. Kiedy skończyłam rozpłakałam sie. Podniosłam głowę patrząc na szatyna. Był przerażony.
-Justin -wydukałam przez łzy -co mi jest? Ja nie chce tak. Wszystko mnie boli.
Chłopak przytulił mnie jednak ja nie przestałam płakać. Odsunęłam się nie chcąc pobudzić jego białej bokserki. Wyglądałam pewnie okropnie z tym rozmazanym makijażem.
Wykąpałam się i doprowadziłam się do normalnego stanu. Źle się czułam. coraz gorzej.
Poszłam do pokoju mojego i Justina. Na łóżku siedział Justin wraz z Amber. Siedzieli do mnie plecami wiec mogłam posłuchać o czym rozmawiają.
-Cierpię gdy ona cierpi. Cierpię jeszcze bardziej Amber.-on płakał.
-Wiem Justin. Te całe wasze przytulanki i w ogóle.
-Nie o to chodzi. Amber ja ją naprawdę kocham. Jak nikogo innego w całym moim życiu. Wszystkie dziewczyny odstawiałem na bok przez dragi. Ale ona... dzięki niej już nie biorę.
-Wiem Justin. wiem. zależy ci na niej.
-Jak na nikim innym... co jej jest ?
-Nie wiem co jej dolega więc nie jestem w stanie Ci powiedzieć. moja mama jest lekarzem i wiem trochę o różnych chorobach. Dopóki nie będę znała objawów to ci nic nie powiem.
-Hmm.-Justin pociągnął nosem.-Mówiła że źle się czuła ostatnio i dlatego zamknęła się w łazience na pół godziny.  A później...
-Justin mów! -Amber była zdenerwowana.
-A dzisiaj wymiotowała jak jedliśmy obiad.
- O boże. -Amber spuściła głowę.
-Wiesz co jej jest? -Justin spojrzał na Amber a ja odsunęłam się trochę by mnie nie zobaczyli. Nie widziałam ich. Tylko ich słyszałam.
-Obawiam sie ze tak.
-Powiedz mi! Proszę... błagam.
-Justin... Anabelle może być w ciąży.
I na tym sie zakończyło. Słyszałam że ktoś wstaje z łóżka wiec pobiegłam do łazienki i powoli otworzyłam drzwi. Byłam załamana. Ja w ciąży ? haha śmieszne.
-Hej-Amber dała mi buziaka w policzek.
-Hej-zrobiłam to samo.
-Jak sie czujesz ?- spytała patrząc mi w oczy.
-Dobrze dziękuję. -uśmiechnęłam sie.
Poszłam do pokoju gdzie siedział Justin.
-Hej kochanie -podeszłam i pocałowałam narzeczonego w usta.
-Cześć.
-Coś się stało ?-spytałam niby nie wiedząc o całej rozmowie.
-Nie.-uśmiechnął sie szeroko. Kurde czemu on musi być tak idealny? i dlaczego tak kłamie ? chyba uczy się od najlepszych...
-Jak sie...-zaczął .
-Jeśli spytasz jak się czuje to nie wiem co Ci zrobię -zaśmiałam się na co Justin się uśmiechnął. -Czuje sie Dobrze. Lepiej. -znów kłamałam.
W tym momencie położyłam się na łóżku na plecach patrząc na sufit. Zamknęłam oczy oddychając głęboko. Obok mnie położył się Justin. Pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się.
Perspektywa Justina
Kiedy usłyszałem od Amber ze Anabelle może być w ciąży to nie wiedziałem co mam zrobić. To tylko oczywiście przypuszczenie ale wole mieć pewność.  Dlatego tez zabieram Anabelle do lekarza. Musze to zrobić.  Dla jej dobra. Nie wytrzymałabym gdyby coś jej się stało.  Kocham ją nad życie. Oddał bym za nią swoje cholerne życie.
A jeśli ona naprawdę jest w ciąży...
Będę kochał to dziecko tak mocno jak jego matkę.

---------------------------------
No kochani mamy piętnasty!  Mam nadzieje ze wam się podoba:)
dziękuję wszystkim za czytanie mojego bloga i za komentarze. jesteście najlepsi!♡
jak myślicie ci będzie dalej? czy przypuszczenia Amber sprawdzą się? i czy aby na pewno Justin pogodzi się z faktem że jego narzeczona może być w ciąży?
zmniejszam liczbę komentarzy z wiadomych względów. :)

6 komentarzy -->next

środa, 4 marca 2015

rozdział czternasty

Po wypowiedzeniu tych słów szybko zakryłam usta dłonią.  Nie mogłam uwierzyć w to że to powiedziałam. Justin siedział oszołomiony wpatrując się we mnie.
-Justin ja...-zaczęłam patrząc mu w oczy.
-Nie. Nie mogę uwierzyć... Cały czas mnie oszukiwałaś?-spytał ostro.-Cały czas go kochałaś, a byłaś ze mną tylko dlatego, żeby o nim zapomnieć ?-to nie była złość.  to była furia. chociaż... w jego oczach pojawiły się małe kropelki. Jego oczy zaświeciły, po czym on spuścił głowę.
-Nie Justin. to nie prawda. -tłumaczyłam sie. wiem że tłumaczy się tylko winny ale nie miałam wyboru. musiałam to wyjaśnić.  nie kochałam Igora.
-Przestań w końcu gadać do cholery !-krzyknął na mnie. Znowu. Poczułam ucisk w sercu. Nie mogłam.  Wstałam z kolan Justina i wyszłam.  Wyszłam z domu. Do tej pory gdybym wyszła z domu bez powiedzenia gdzie idę i że dam sobie radę , Justin by za mną poszedł.  Ale nie tym razem. Nie szedł za mną.  Nawet nie patrzył przez okno. Nic. Totalne zero. Byłam załamana. Wciąż odwracałam sie I miałam nadzieję że zobaczę idącego w moją  stronę Justina. Nikogo nie było.  Było strasznie ciemno i cicho co sprawiało że gdy szłam obok lasu poczułam się nieswojo.  Było za cicho. Bałam się.  Nie było teraz przy mnie Justina który by mnie pocieszył. Przy nim niczego sie nie bałam.  Teraz jestem sama.
Zmierzałam w stronę klubu nocnego. Płakałam. 
Usiadłam przy barze. Zamówiłam sobie mocnego drinka. No dobra, Zamówiłam cztery. Byłam nieźle pijana. Wyszłam z klubu potykając się o własne nogi.
Stanęłam przy ulicy a z moich oczu wciąż wypływały słone łzy.  Usłyszałam głos silnika. Podniosłam głowę z nadzieją że zobaczę przed sobą czerwone porsche Justina. Nie. Przede mną stało czarne bmw. W środku siedział jakiś mężczyzna.  Podeszłam do okna gdy machnął ręką. 
-Wsiadaj mała.-powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Co? ja?-pytałam śmiejąc się. alkohol robił swoje.
-No chodź. -miał słodki uśmiech.  Ale nie słodszy od uśmiechu Justina. W sumie nie myślałam o nim teraz.  Weszłam do samochodu zamykając za sobą drzwi.
Zatrzymaliśmy się przy jednym z niedużych domków. Wyszliśmy z samochodu i nieznajomy pomógł mi dojść do drzwi.
Usiadłam na kanapie i patrzyłam w górę na sufit który dziwnie się poruszał. 
-Czego się napijesz? -powiedział nieznajomy.
-Um. A co masz dobrego ?-uśmiechnęłam się.
-Wino albo coś mocniejszego.
-To ja poproszę wódkę.
-Już się robi.
Mężczyzna przyniósł mi kieliszek i całą butelkę alkoholu.
-Jak masz na imię ?-spytał nalewając mi wódki.
-Anabelle.-powiedziałam  bez żadnych emocji ,po czym wypiłam kieliszek.
-Piękne imię. -uśmiechnął się. Miał zielone oczy. Piękne. 
-A ty?-spytałam pijanym głosem.
-Harry.
-Ładnie.-uśmiechnęłam sie po czym wypiłam kolejny kieliszek.
Po żmudnej rozmowie przy alkoholu zrobiło się jakoś nudno.  Chciałam wracać do domu.  ale chwila... przecież ja jestem w domu. Dom jak dom.
-Gdzie jest łazienka ?-spytałam łapiąc się za brzuch.
-Pokażę Ci. -chłopak zaprowadził mnie pod same drzwi.
Weszłam do pomieszczenia i spojrzałam w lustro. Chciało mi się śmiać.  Ale nie mogłam. Patrzyłam na swoje odbicie i... zaczęłam płakać.  Tylko to mogłam w tym momencie zrobić.  Mój makijaż był całkowicie rozmazany. Delikatnie zmyłam zbędną część makijażu. Wyszłam z łazienki zamykając za sobą drzwi. Idąc korytarzem ktoś złapał mnie za rękę i wciągnął do pokoju. Byłam przerażona. Harry zaczął nagle mnie całować.  Zaczęłam się odsuwać ale on mnie przyciskał do siebie coraz mocniej. Zaczęłam się szarpać. Nie pomagało. Chłopak rzucił mnie na duże łóżko i zaczął mnie rozbierać. Krzyczałam. Płakałam.  Nie pomagało. 
-Cii.-uciszał mnie. Wciąż Krzyczałam.-jeśli nie będziesz mi stawiać oporu , Justin się o niczym nie dowie.-zamarłam. Nie miałam wyboru. Musiałam to zrobić.  Dla mojego dobra , dla dobra Justina. On by tego nie przeżył.
Noc dobiegła końca , a wraz z nią czułości Harry'ego. Czułam się wolna i... brudna. Okropnie brudna. Nie mogłam na niego patrzeć.  Jak on mógł mi to zrobić.  Chociaż , sama się na to pisałam. To moja wina.
-Wracam do domu.-powiedziałam z pogardą w głosie i zaczęłam zakładać moje szpilki.
-Nawet sie nie pożegnasz? -spytał.
-Nie, a powinnam ?-odparłam z nienawiścią.
-Hm. -udawał jakby się nad czymś zastanawiał. -no wiesz. Znam bardzo dobrze Justina. No wiesz. Mógłby się o czymś dowiedzieć. -uśmiechnął się. Przewróciłam oczami zmierzając w stronę Harry'ego. Pocałowałam go w usta.
-I to mi się podoba.-uśmiechnął się.
-A mi nie.-szepnęłam sama do siebie wychodząc z jego domu i trzaskając drzwiami.
Szłam w stronę jakiegoś pubu czy coś w tym stylu. Ale kluby są otwarte od wieczora a jest ranek. Cholera. Do restauracji mnie nie wpuszczą. Jak ja wyglądam. Amber mieszka z nami więc odpada. Bar kanapkowy.
Weszłam do baru zamawiając kanapkę i małą kawę. Wczoraj miałam pieniądze w kieszeni i jak widać ich nie zgubiłam.
Zjadłam swoje śniadanie i poszłam do parku przemyśleć ostatnią noc. Długo myślałam nad tym czy powiedzieć o wszystkim Justinowi. Nie powiem.
Szłam niepewnie w stronę domu Justina. Szczerze ? Chciałam wrócić do domu. Do mamy.
Kiedy byłam pod drzwiami , zawahałam się.  Wejść czy nie wejść ? Wchodzę.  Przekręciłam klamkę. Weszłam do środka zdejmując buty. Po cichu Weszłam po schodach. Udałam się w stronę łazienki.  Bałam się przechodzić obok pokoju mojego i Justina. Drzwi były zamknięte.  Weszłam po cichu do łazienki i zamknęłam za sobą drzwi. 
Wykąpałam się. Byłam czysta ale Czułam się brudna. Stałam pod drzwiami do pokoju mojego i Justina. Teraz nie było już odwrotu. Przekręciłam klamkę i ze spuszczoną głową weszłam do środka. Podniosłam głowę patrząc na łóżko.  Justin spał. Uśmiechnęłam sie sama do siebie.  Zostawiłam swoje ciuchy na krześle i delikatnie położyłam się obok niego. Chłopak objął mnie ramieniem nie budząc się. Delikatnie się poruszyłam, na co chłopak otworzył oczy.
-Anabelle? -powiedział zaspany.
-Cii, tak. śpij. -z moich oczu popłynęły łzy. Jak ja mogłam mu to zrobić ?
Justin podniósł się i spojrzał na mnie.
-Gdzie byłaś ?-jego oczy były przepełnione smutkiem. Nie mogłam mu powiedzieć prawdy.
-Zdenerwowałam sie I poszłam sie przejść.
-Całą noc? Anabelle szukałem cie wszędzie. Nigdzie cie nie było. -moje serce zaczęło przyspieszać.-wiec zadzwoniłem do kilku znajomych czy cie u nich nie ma-moje serce prawie wyrwało mi się z piersi.
-Byłam na dyskotece odstresować się i napić.  wiesz o co chodzi. -Uśmiechnęłam sie.
-Anabelle. Piłaś? Wiesz ze to źle na ciebie działa. 
-Panowałam nad sobą. Było fajnie.  Poznałam koleżankę.  -coraz bardziej brnęłam w kłamstwa. Nie chciałam go okłamywać ale musiałam.
-To dobrze. Jak ma na imię ?
-Um.-Anabelle myśl. -Katie.
-Znam jakąś Katie. jest stąd ?
-Nie. Ona mieszka w Niemczech.
-Okej. Mam nadzieje ze fajna- uśmiechnął się do mnie. zrobiłam to samo.
Nagle usłyszeliśmy dzwonek telefonu Justina. Myślałam że to znów jego koledzy chcą wpaść popić. Podeszłam do jego komórki i spojrzałam na wyświetlacz. Zamarła.  Na jego ekranie było napisane jedno imię.
Harry.

--------------------------------
Ten rozdział dedykowany jest mojej kochanej Pauli która zawsze mnie wspiera♡
Mamy czternasty ! wiem że nie powinno go być ze względu na komentarze ale dodaje go. mam nadzieje ze wam się podoba. jak myślicie co będzie dalej ? czy Anabelle powie o wszystkim Justinowi?
no i dziękuję za taką liczbę wyświetleń. kocham Was jesteście najlepsi

7 komentarzy --> next